Lęk wytrąca nas ze stanu samozadowolenia. Zmusza do zastanowienia nad celem i kierunkiem życia, systemem wartości, zdolnością do wyrzeczeń i samoograniczenia.
Jednym z najbardziej rozpowszechnionych stanów emocjonalnych znanych człowiekowi jest lęk. Należy do jakiegoś odwiecznego dziedzictwa ludzkości, wszystkich żywych istot, możliwe, że całego Wszechświata. Towarzyszy człowiekowi od dzieciństwa, od chwili narodzin. Przychodzi sam, nikt nie musi go zapraszać. Wprowadza się do naszego życia na chwilę bądź na stałe. Kształtuje nasze poglądy, naszą moralność, warunkuje decyzje, podpowiada rozwiązania, określa jakość życia. Najczęściej nie wiemy, skąd przychodzi i jak się go pozbyć, ale mamy niejasne przeświadczenie, że jest stałą składową egzystencji, a świat bez lęku to jedynie utopia. Większość naukowych opinii na temat lęku sprowadza się do konkluzji, że stanowi on jedną z wrodzonych cech człowieka. Przy tym jest on zjawiskiem tego typu, że na równi z psychologiem czy psychiatrą, a być może z większym jeszcze znawstwem, może o nim dyskutować teolog, filozof czy antropolog. Odpowiedź na pytanie, kiedy dokładnie dokonuje się „zaszczepienie” lęku człowiekowi, zależeć będzie od przyjętych założeń teoretycznych. Psychoanalitycy będą upatrywali jego źródeł we wczesnodziecięcych, wypartych do nieświadomości urazach, wewnętrznych konfliktach, w stłumieniu popędów itp. Zorientowani biologicznie psychiatrzy wykażą zaburzenia funkcjonowania określonych układów neuroprzekaźnikowych w mózgu.
Przedstawiciele szkół egzystencjalnych położą nacisk na ciążące nad człowiekiem widmo przemijania i śmierci. Teolodzy chrześcijańscy zwrócą uwagę na konsekwencje upadku pierwszego człowieka i utratę jego pierwotnej, „rajskiej” kondycji, bliskości Boga, prawdziwego domu. Gnostycy przypomną fakt uwięzienia człowieka w świecie materii, która jest dziełem demiurga. Jedną z ciekawych konkluzji badań nad działaniem substancji halucynogennej LSD-25 (przeprowadzonych na wielotysięcznej populacji przez Stanislava Grofa, amerykańskiego psychiatrę czeskiego pochodzenia) było przywołanie u badanych pamięci okołoporodowej. Wśród szczegółowo przez nich opisanych doznań i wizji, towarzyszących ponownemu przeżywaniu momentu narodzin, na szczególną uwagę zasługuje sam etap przechodzenia przez kanał rodny, który przedstawiają jako doświadczenie przerażające, wiążące się z odczuwaniem skrajnie nasilonego lęku i cierpienia. Chociaż w potocznym języku określenia lęk i strach często uważane są za synonimy, a ich subiektywne doświadczanie jest podobnie opisywane, to jednak psychologia i psychopatologia czynią rozróżnienie między nimi (zwracali na to uwagę między innymi Karl Jaspers i Kurt Schneider). Strach pojawia się w sytuacji realnego zagrożenia i przeważnie jest reakcją prawidłową, wręcz pożądaną, ostrzegającą przed niebezpieczeństwem, mobilizującą do reakcji, do działania (chyba że jest zbyt silny – wówczas paraliżuje). Lęk natomiast (w wąskim, psychopatologicznym rozumieniu) pojawia się „znikąd”, nie ma odniesienia do wydarzeń w świecie zewnętrznym, często natomiast jest przejawem jakiejś patologii. Niejednokrotnie dezorganizuje zachowanie i działanie człowieka, zniekształca myślenie, nie pozwala ocenić sytuacji w sposób racjonalny, niekiedy sprzyja podejmowaniu niewłaściwych decyzji. Nie znaczy to przecież, że lęk nie ma żadnych źródeł, że jest zwykłym marnotrawieniem energii psychicznej. Te źródła istnieją, tylko pozostają nieświadome, przynajmniej częściowo.