Świadek przemocy w sieci ma poczucie: ja tylko klikam. Nie czuje, że robi coś złego. Jest tylko pośrednikiem. Wojna toczy się o jego uwagę, a role sprawcy przemocy i świadka się zacierają. Rozmawiają ANNA SZUSTER-KOWALEWICZ, JULIA BARLIŃSKA i DOROTA KRZEMIONKA
DOROTA KRZEMIONKA: Z danych wynika, że ponad 50 proc. osób w wieku 12–16 lat miało kontakt z różnymi formami cyberprzemocy. Dlaczego sieć sprzyja takim zachowaniom?
ANNA SZUSTER-KOWALEWICZ: Badania pokazują, że kontakt z siecią oraz narzędziami elektronicznymi nasila pochopność i powierzchowność przetwarzania informacji, przerzutność uwagi i impulsywność zachowań. Mamy do czynienia z warunkami, które w myśl koncepcji Daniela Kahnemana aktywizują system pierwszy umysłu, czyli reakcje mimowolne, automatyczne. Na to nakłada się specyfika okresu adolescencji: młodzi ludzie mają ograniczone jeszcze kompetencje hamowania i odraczania impulsów, a także nierozwiniętą refleksyjność. A zarazem u wielu pojawia się lęk przed odłączeniem od sieci i obawa, że coś ich ominie. A każdy lajk jest wzmocnieniem i szybko tworzy się nawyk, który trudno zmienić.Czym różni się cyberprzemoc od przemocy offline?
JULIA BARLIŃSKA: Po pierwsze łatwością kopiowania, udostępniania. Kliknięcie i udostępnienie kompromitującego materiału niewiele kosztuje. Ze względu na tempo funkcjonowania online nie ma tu miejsca na deliberacje: czy kogoś nie skrzywdzę, jeśli to puszczę. Po drugie, kontakt jest zapośredniczony, brakuje dostępu do wielu elementów, również podprogowych, które odbieramy w kontakcie twarzą w twarz. Nie działają naturalne hamulce, młodym ludziom trudno więc poskromić naturalną impulsywność i skłonności do eksperymentowania z własną tożsamością, także poprzez zachowania przemocowe.
Anna Szuster-Kowalewicz: Amerykański psycholog Daniel Goleman twierdzi, że narzędzia cyfrowe wprowadzają w błąd nasze obwody neuronalne. Nie widzimy twarzy drugiej osoby, trudno więc o empatię afektywną. Również empatia poznawcza, czyli mentalne przyjmowanie czyjejś perspektywy, jest w tych warunkach utrudniona. Odpowiada za nią system refleksyjny, a jego uruchomienie wymaga uwagi i motywacji. O to wszystko zaś trudno w sieci.
Julia Barlińska: Sprawca cyberprzemocy zaś czuje się bezkarny i bezpieczny, bo ma poczucie nieidentyfikalności. Wprawdzie fałszywe, bo dziś można namierzyć sprawcę, gdy przemoc przybiera skrajną formę. Ale sprawca nie myśli o tym w momencie klikania…